Zbiór reportaży ,,Wykluczeni” należy do książek, które nie zostawiają człowieka takim samym, jakim był przed lekturą. Zmusza do weryfikacji poglądów i zadania sobie pytań z gatunku egzystencjalnych: co i ile wiem o świecie? Czy w ogóle obchodzi mnie, co dzieje się za granicami mojego podwórka? Czy jestem wrażliwy na los drugiego człowieka?
Odnoszę wrażenie, że my, żyjący we względnie spokojnej Europie Zachodniej, poza tym, że czasami włączymy program podróżniczy bądź posłuchamy eksperckich podcastów na ,,odległy” temat, niewiele wiemy, co dzieje się dalej. Pytanie, czy w ogóle chcemy wiedzieć więcej.
Po co nam wiedza, że w favelach Rio de Janeiro, które świetnie prezentują się na widokówkach, ludzie nie mogą spać spokojnie, bo tam sąsiad sąsiadowi wilkiem, a policja tam to żadna policja, a kartele narkotykowe nie pozwalają w zasadzie nikomu prowadzić normalnego życia?
Że na greckiej wyspie Kos, na którą tak przyjemnie polecieć odpocząć, kilka lat temu, tysiące ludzi spało w barakach: w jednym kącie załatwiali potrzeby fizjologiczne, w drugim umierali. Bez rodzin, bez paszportów, bez pieniędzy, bez niczego, a nazywano ich bydłem, robakami, darmozjadami.
Czy przy porannej kawie chcemy myśleć o tym, że Afryka – nasz cel egzotycznej podróży w nieznane – tak została skrzywdzona przez kolonializm, że mieszkaniec jednej wioski chowa się przed drugim, bo nienawiść, którą zasiano lata temu, doprowadziła do tego, że jedni drugim odrąbują maczetami głowy.
Nie chcemy o tym wiedzieć. Bynajmniej nie za dużo i bez aż takich szczegółów. Nas, białych obywateli z paszportem, zameldowaniem i dostępem do kasy chorych taka wiedza boli.
Ta lektura nie daje przestrzeni na bujanie w obłokach. Czarno na białym jest napisane: panuje głód, nie każdy na świecie ma dostęp do informacji i edukacji. Brakuje toalet, leków, świętego spokoju i tak dalej. Słowem: bieda, ubóstwo, zgroza.
Artur Domosławski wykonał gigantyczna pracę nad tym zbiorem reportaży. Jest nie tylko obserwatorem pokazującym nieznany świat, lecz także badaczem, który wchodzi w sprawy głęboko, daleko, intensywnie. Dokańcza opowieści. Zostawia czytelnika spokojnego, że ten otrzymał odpowiednią ilość informacji, bądź dokładnie wskazuje trop, gdzie szukać więcej.
Musiałam robić przerwy od tej książki. Dla wrażliwego czytelnika dźwignięcie materiału emocjonalnego, który niesie za sobą ten tom, nie jest łatwe.
Ale nie wydaje mi się, że na obrazy przemocy, biedy, gwałtów i tortur można się uodpornić. Mam na dzieje, że nie można. I wiecie, ,,Wykluczeni’’ to nie historia. To dzieje się teraz, na naszych oczach, po prostu trochę dalej niż spożywczak za rogiem.
I ,,(…) wszyscy się gapili. Nikt nic nie zrobił´´.