Opublikowano: 2024-12-22
To trochę opowieść z półki pt. wszyscy tak by chcieli, a tylko niektórym udaje się takie pomysły zrealizować. (Kto by nie chciał przepłynąć przez Atlantyk na Karaiby?!).
Maciek wszystko w miarę dokładnie zaplanował. Przygotował się na tyle, na ile sie da; wiedział, czego chciałby spróbować i doświadczyć, na czym mu zależy. Łapał różne prace, żeby sfinansować przygodę, porobił patenty żeglarskie, zorientował się, co i jak.
W naszej rozmowie podkreślał, jak ważne było dla niego wsparcie rodziny i przyjaciół. Wiedział, że cokolwiek się stanie, gdziekolwiek byłby na krańcu świata, może dla nich liczyć (złoto). Pogadaliśmy dużo o dorosłości (starcie w), która (chcąc nie chcąc) łączy się z odpowiedzialnością i podejmowaniem konkretnych decyzji.
Opowiedział mi o tym, jak stracił silnik na jachcie i ledwo uniknął skał, o godzinach wpatrywania się w horyzont na oceanie i o karnawale na Karaibach. I - klasycznie w moim cyklu - o odkryciach w temacie samego siebie.